niedziela, 20 kwietnia 2014

CO NIECO PRZED MECZEM: Powrót na Goodison Park

Na wstępie, chciałabym Wam życzyć zdrowych i wesołych świąt Wielkiejnocy a przede wszystkim, miłośnikom Premier League udanej końcówki sezonu 2013/14! Sezonu, którego zwycięzcami są bez wątpienia drużyny z Merseyside, a z jedną z nich Manchester United walczyć będzie o udział w Europejskich rozgrywkach. Starcie Davida Moyesa ze swoją byłą drużyną na Goodison Park, jak sam przyznał, będzie bez sentymentów, liczy się tylko zwycięstwo United. 


LEKCJA HISTORII - EVERTON

STANLEY PARKPoczątki Evertonu sięgają roku 1870, gdy założony został kościół metodystów New Connexion. Wykupili oni ziemie Breckfield Road North pomiędzy St. Domingo Grove i St. Domingo Vale. Sąsiadowały one z dzielnicą Everton, która wchodziła w skład miasta Liverpool. Utworzono w tym roku wówczas szkołę St. Domingo School, a sześć lat później zorganizowano zespół grający w krykieta składający się z parafialnej młodzieży. Dyscyplinę tę można było uprawiać tylko latem, z tego powodu w 1878 roku utworzono klub piłkarski St. Domingo. Wzbudziło to spore zainteresowanie ludzi spoza parafii, dlatego rok później podczas spotkania w hotelu Queen's Head, władzę zdecydowały się na zmianę nazwy na na Everton Football Club. Założycielami byli Beniamin Swift Chambers i organista kościelny George Mahon.

Przydomek "The Toffees"
Historia zaczęła się od momentu gdy Everton przeniósł się na Goodison. Jest kilka wersji dla których nazywa się ich "The Toffees" lub "The Toffeemen". Nazwa pochodzi od sklepu z cukierkami Mother Noblett's, który położony był niedaleko stadionu, gdzie najczęściej przed meczami kupowano słodycze. Największym powodzeniem cieszyła się wówczas Everton Mint. Tradycja "The Toffee Lady", w której to dziewczyna spaceruje przez obwód boiska przed rozpoczęciem meczu, rozdając darmowe Everton Mints, co symbolizować miało pojednanie. "Toffee" to również określenie Irlandczyka, których w  Liverpoolu było pod dostatkiem. 


POPRZEDNI MECZ - MANCHESTER UNITED 0 - 1 EVERTON

Pierwsze zwycięstwo Evertonu na Old Trafford od 1992 roku. To chyba mówi wszystko, jak znakomita była seria "Czerwonych Diabłów" w starciach z "The Toffees", co najgorsze została przełamana dopiero, gdy Moyes odszedł z Evertonu do United. Mecz ten miał pokazać, że David radzi sobie w nowej drużynie, chcąc udowodnić ile traci drużyna z Liverpoolu. Wszystko się odwróciło przeciwko niemu i Manchesterowi. Spotkanie ogólnie było bezbarwne, jedynie goście pokazali lekcję ofensywnego futbolu. Były chwile, że już nie prosiłam o zwycięstwo, a błagałam o remis (w dodatku grali u siebie na stadionie...). Misja zdobycia 1 punktu prawie się powiodła, plan pokrzyżował jednak w 85 minucie Oveido. Dlaczego? Bo Valencia został cofnięty z prawego skrzydła, na prawą obronę. Wystarczy zobaczyć ile miejsca miał Oveido by bez problemu zdobyć bramkę. Obrona odpuściła krycie, a Valencie gdzieś najwyraźniej wcięło. A nie zaraz, przecież on tam był i wystarczyło próbować zablokować strzał lub cokolwiek zrobić by utrudnić im zdobycie bramki. Cała obrona zachowała się fatalnie. 




Pojawiają się najróżniejsze opinie dotyczące stylu Moyesa w Evertonie i obecnego Roberto Martineza, który być może przyczyni się do wprowadzenia "The Toffees" do bram Ligi Mistrzów. Byli zawodnicy Szkota, nie schlebiają mu, a wręcz przeciwnie. Twierdzą, że nareszcie czują, że są zmotywowani by wygrywać z najlepszymi, doskonale przystosowując się do taktyki Roberto. Przyznano również, że sposób wypowiedzi obu managerów jest całkowicie odmienny, co znacznie wpływa na ich zachowanie na boisku. Czytanie takich komentarzy zapewne bardzo "uspokaja" kibiców United, zważając na obecną postawę drużyny. Jednak nie należy zapominać, że Everton bił się z najlepszymi drużynami jak równy z równym jeszcze w czasach panowania Davida Moyesa. Nie oczerniam Davida, ani nie hiperbolizuję zasług Roberto Martineza. Fakt, Hiszpan wypadł dużo lepiej w obecnym sezonie niż szkoleniowiec Manchesteru United, ale uważam, że wszystko rozstrzygnie się w przyszłym sezonie. Można teraz gdybać, co by było gdyby Szkot teraz prowadził Everton, czy grali by tak samo? Czy walczyli by o Ligę Mistrzów? Tego się już nigdy nie dowiemy, a większość zapewne uważa, że dalej "The Toffees" bili by się o środkowe miejsca w tabeli. W piłce nic nie jest pewne, a jeśli z Moyesowi nie wypalił projekt Everton w 100% jak zakładał to może czas by powiódł się plan "Budowa nowego Manchester United". Silnego Manchesteru United. Jak ja lubię bronić Moyesa, prawa? Swoich się powinno bronić, a Moyes należy do United. 

Pozyskanie z Chelsea Lukaku na zasadzie sezonowego wypożyczenia okazało się strzałem w dziesiątkę. Belg w 29 meczach zdobył 13 goli i zaliczył 6 asyst, stając się kluczowym zawodnikiem w grze Evertonu. "The Toffees" w tym sezonie mają świetny bilans spotkań rozgrywanych na własnym stadionie. Z 17 spotkań, wygrali aż 12, przegrywając tylko 2 razy (z Crystal Palace, Sunderlandem).  Osobiście jestem pod wrażeniem gry Evertonu, który gra dobrą, ofensywną piłkę. Starają się unikać dośrodkowań ze skrzydeł (najczęściej zagrywają tak w okolicach 50 i 60 minuty). Zawodnicy Evertonu nie boją się uderzać na bramkę z dystansu, co wielokrotnie kończyło się zdobyciem bramki. Prawe skrzydło Manchesteru United musi być gotowe na szybkie i stanowcze ataki, natomiast obrona musi stać zwarcie, nie robiąc zbyt dużo miejsca zawodnikom takim jak Barkley, Lukaku, Mirallas. Natchnieniem może być zwycięstwo Crystal Palace nad Evertonem 3-1.

Statystyki, statystykami, a boisko wszystko zweryfikuje. Manchester United, pewnie musi wkroczyć na Goodison Park po swoje, gdyż teoretycznie, szansa na Europejskie rozgrywki wciąż żyje. Również powrót Davida Moyesa (i oczywiście Phila Nevilla), osobiście nie spodziewajcie się fanfar i owacji dla byłego szkoleniowca Evertonu. Doskonała okazja by się odegrać za grudniową porażkę i uciszyć głośnych kibiców "The Toffees". Starcie drużyny, która rozgrywa znakomite mecze na własnym stadionie z drużyną teoretycznie najlepiej grającą na wyjazdach, zapowiada się ciekawie. Dodatkowo ostatni wygrany mecz Manchesteru United na Goodison Park miał miejsce w 2011 roku. Nareszcie po długiej przerwie wracamy do gry, by końcówkę sezonu zakończyć jak najlepiej się da, dlatego też "Do Boju United!".



2 komentarze:

  1. No tu już macie koniec sezonu, hahaha ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniec sezonu będzie dnia 11 maja. Walczy się do końca, a tu jeszcze jest możliwość grania w Lidze Europy, więc to nie koniec. ;)

      Usuń

Dziękuję, za opinię.