W futbolu oprócz rywalizacji liczyć powinien się przede wszystkim szacunek jak i zrozumienie. Są momenty w których niechęć i odrazę do swojego rywala trzeba odłożyć na bok, najlepiej próbować jej zaprzestać. W chwilach takich następuje czas refleksji nad swoimi stosunkami z kibicami Liverpoolu. Cały piłkarski świat, ale również społeczeństwo niezwiązane mocno z piłką nożną, obchodzi dziś jedną z największych tragedii w dziejach futbolu. Wydarzenie, które na zawsze zmieniło angielską piłkę. Dzień, w którym Mancs i Scousers idą razem zjednoczeni.

Tego co się wydarzyło, nie sposób wyjaśnić czy opisać, to po prostu było piekło. Szukając informacji o katastrofie w Hillsborough, postanowiłam obejrzeć dokument o tej tragedii. Mimo, że nie darzę Liverpoolu sympatią o czym pisałam wcześniej, z czystej ciekawości chciałam dowiedzieć się więcej oraz uznałam, że gdy dzieje się ludzka tragedia nie ma podziału na kibiców. Wcześniej zdarzało mi się czytać artykuły o Hillsborough, jednak prawdziwe emocje poczułam po obejrzeniu właśnie tego filmu dokumentalnego, gdzie zarówno gracze jak i rodziny ofiar opowiadały o przeżyciach z tego dnia. Zawsze szanowałam ten dzień i starałam się nie być obojętna by składać w jakikolwiek sposób hołd Liverpoolowi, jednak dopiero w tym roku postanowiłam poza gestem szacunku poznać bliżej historię. Słuchając zwierzeń rodzin, które utraciły swoich bliskich, odczułam coś czego nigdy nie odczuwałam w dniu rocznicy tej tragedii. Był to autentyczny smutek i ból. Bliska ci osoba idzie na mecz, zwyczajna rzecz, jednak jak się potem okazuje, ma już nigdy nie wrócić. Wcześniej po prostu szanowałam ten dzień, zdając sobie sprawę, że taka katastrofa miała miejsce, jednak nie podchodziłam to tego tak emocjonalnie jak dziś. Nie piszę tego pokazać "inne oblicze" kibica Manchesteru United, a ludzką wrażliwość i szacunek. Łatwiej by było bez tej nienawiści, w stosunku do nieszczęść i wzajemnych oszczerstw. Polecam poświęcenie uwagi, temu dokumentowi:
Każdy ma swój powód dla którego nie lubi (delikatne określenie) Liverpoolu czy też Manchesteru United, jednak nie przekraczajmy przy tym granic przyzwoitości. Emocje działają w obie strony. Kiedy kibic Liverpoolu wypisuje, mówi coś złego, wulgarnego na temat Twojego ukochanego klubu, często nie pozostajesz na to obojętny/a, podobnie jest w drugą stronę. Powstaje wtedy łańcuch wzajemnej nienawiści. Opinie, czyn jednego kibica przypisujemy ogółowi, zapominając, że istnieją pojedyncze jednostki, z którymi można normalnie porozmawiać, nie wchodząc w konflikt. Przyznaję, że mnie też zdarzały się sytuację (do tej pory nie szczędzę słów za zbezczeszczenie pomniku Liama Whelana (patrz. obrazek) w stronę "kibiców" LFC), gdy uogólniałam opinię jednego kibica, tworząc obraz całości społeczności fanów Liverpoolu na podstawie tego jednego wulgarnego zdania. Błędna droga. Nie wszyscy są wrogo nastawieni. Wyzywajmy się, kłóćmy, drwijmy z siebie nawzajem, jednak róbmy to w sposób jak najbardziej cywilizowany, nie mieszając w to historii (tragedii jakie miały miejsca w historii obu klubów). Nie nawołuję do pokoju i miłości, bo między kibicami tych drużyn, nigdy tak nie będzie, ale do szanowania się, nawet kiedy oponent nie ułatwia tego zadania. Trudno jest okazywać komuś szacunek jeśli ktoś nie okazuje go Tobie, ale warto też mieć klasę i godność. Zrozumie, już nawet życzenie spadku dla drużyny, ale by "życzyć" katastrofy? Nie na tym polega bycie kibicem i miłośnikiem futbolu. Osobiście dodam, że przez wzgląd na szacunek dla ofiar z Hillsborough, nie poruszę dziś tematu z pomnikiem Liama Whelana (ofiara katastrofy w Monachium w 1958 roku).
Bycie prawdziwym kibicem to zrozumienie i szanowanie swojego rywala w ciężkiej chwili mimo ogromnej niechęci do niego i jego klubu, a nie na wulgarnym oczernianiu go. A przecież to rywalizacja daje siłę i motywację, by za wszelką cenę być lepszym. Zdrowa rywalizacja owszem, lecz nie chora obsesja. Szacunek to więcej niż futbol. JTF96
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Dziękuję, za opinię.